O nikalab

Jak troszczyć się o własne zdrowie każdego dnia? Inspirująca rozmowa Agnieszki Cegielskiej z lek. med. Niną Nicheską

Czas czytania: 15 min
Opublikowano 03/03/2023
Jak troszczyć się o własne zdrowie każdego dnia? Inspirująca rozmowa Agnieszki Cegielskiej z lek. med. Niną Nicheską

Mądra i świadoma suplementacja to klucz do osiągnięcia zdrowotnego balansu. Połączona z odpowiednim odpoczynkiem, wspomagana zbilansowaną dietą, uzupełniona o ruch może zdziałać cuda. Codzienne małe kroki mogą skutkować w duże, pozytywne zmiany w kwestii naszego zdrowia, a najważniejszą składową tych działań jest edukacja.

Agnieszka Cegielska w rozmowie z Niną Nicheską – współtwórczynią marki nikalab – dotyka tematu świadomej suplementacji, podpytuje o życie macedońskiej lekarki w Polsce oraz o to, dlaczego transparentne prowadzenie firmy jest tak istotne w dzisiejszych czasach. Obejrzyj rozmowę klikając w wideo.

Wersja do czytania poniżej.

Agnieszka Cegielska: Co Ty, Moja Droga, robisz w zimnej Polsce?

lek. med. Nina Nicheska: Ostatnio często dostaję to pytanie! Zorientowałam się, że dziś wypada moja rocznica pobytu w Polsce, dziesiąta rocznica! Przeliczyłam, że jest to prawie jedna czwarta mojego życia! Dlaczego Polska? Historię zacznę od tego, że z zawodu jestem lekarzem, ale w poradni pracowałam krótko. W związku z sytuacją finansową skorzystałam z ogłoszenia o pracę w Ministerstwie Zdrowia i zatrzymałam się tam na dwa lata. Pracowałam przy programie skierowanym do pacjentów dotkniętych HIV, chorujących na SCID oraz AIDS. Zatem w tamtym momencie pracowałam w klinice chorób zakaźnych, również skupiając się na tym całym wsparciu emocjonalnym, mentalnym u pacjentów chorujących na AIDS. Potem złapała mnie firma farmaceutyczna i zostałam w niej na 10 lat. Robię taki wstęp, żebyś rozumiała jaka była moja droga do tego, by nikalab powstało. Firma, w której pracowałam zaproponowała mi przeprowadzkę do Polski. Polska nie była dla mnie naturalnym wyborem, nie ukrywam, że mało wiedziałam o tym kraju. Ale zdecydowałam się, jestem tutaj, przez kolejne 4 lata pracowałam jeszcze dla tej samej firmy farmaceutycznej, która mnie tu ściągnęła. Byłam odpowiedzialna za leki gastrologiczne, kardiologiczne, antybiotyki i leki psychiatryczne. I w pewnym momencie postanowiłam połączyć to, czego uczyłam się sama, właśnie z tym, co dawała mi praca. Kiedyś miałam okazję brać udział w procesie powstawania aplikacji mobilnej, ta technologia była w moim życiu obecna. Połączyłam tę wiedzę i zdecydowałam, że to czas na powstanie nikalab. Koniec końców jestem bardzo wdzięczna, że ta firma postanowiła ściągnąć mnie do Polski. Na początku myślałam, że zostanę dwa lata, cztery maksymalnie, a jak widzisz, jestem dziesięć lat! 

A.C.: No właśnie, a w ten ostatni czas, taki wymagający – covidowy, wraz z zespołem postanowiliście stworzyć coś niesamowitego. W Polsce rynek suplementów jest takim rynkiem, który rządzi się swoimi prawami, trudno go skontrolować. Będąc pacjentem czy też po tej drugiej stronie, można się na tym rynku mocno pogubić. Dla mnie ta jakość jest bardzo ważna, a gdy spojrzałam na to, co Wy wyczarowaliście, to w ogóle nie zdziwiło mnie, że za tym stoi lekarz. Jesteście firmą, która jest bardzo transparentna, jest dokładnie napisane, co w tym pudełeczku jest w środku, skąd to jest itd. A nie wszystkie firmy tak robią! I to jest nie fair. Co jest w środku tych Waszych mieszanek? 

N.N.: Może zacznę od tego, dlaczego – jako lekarz – zdecydowałam się na takie działania. Paradoksalnie, jestem sceptykiem wobec niepotrzebnej i niemądrej suplementacji. Też nie sądziłam, że kiedykolwiek będę budować firmę zajmującą się suplementami, ale jakoś tak naturalnie to przyszło. Wydaje się, że rynek suplementów jest tak przepełniony, że nie potrzebuje kolejnego produktu, ale jako lekarz i osoba, która pracowała 10 lat w firmie farmaceutycznej, jestem bardzo wrażliwa na jakość składników, gdzie są produkowane, w jakim standardzie je wyprodukowano. Najpierw prywatnie – dla siebie i swojej rodziny nie byłam w stanie znaleźć suplementu, który byłby uzupełnieniem dla codziennej diety, którą stosuję. I tutaj ten pomysł powstał, dlatego że zawsze miałam problem, żeby znaleźć coś odpowiedniego, jak sama mówiłaś – rzadko kto na rynku podaje, skąd pochodzą dane składniki, a ja zawsze tego szukałam. Zdecydowaliśmy się na stworzenie nikalab jako odpowiedź na ten rynek, ale też jako uzupełnienie - cała filozofia nikalab oparta jest na tym, że to dieta jest najważniejsza. A nawet dobrze zbilansowana dieta nie dostarcza tych składników w odpowiedniej ilości. W naszej Bazie zamknięte są tylko te składniki, które w badaniach na całej zdrowej populacji wykazane zostały jako te, których nie dostarczamy w całości podczas jedzenia. Jest to kilka składników, dlatego mówię, że jestem sceptyczna na dostarczanie sobie garści suplementów, także tych składników, które bez problemu możemy dostarczyć z jedzeniem. 

A.C.: Wiesz, pomyślałam, że warto już o tym powiedzieć. Ja w swoich książkach od samego początku pisałam to, co mi mówili moi profesorowie na uczelni – to, co się da, bierzmy z jedzenia. Ale jak to wyglądało 20 lat temu, a jak wygląda obecnie; i mam nadzieję, że też to potwierdzisz jako lekarz – nawet taki brokuł kiedyś a obecnie to dwa różne warzywa. 

N.N.:  Nawet są takie badania, które pokazują, że brokuł sprzed ostatnich 40 lat był inny. Ja nazywam go „współczesny brokuł”, ponieważ zawartość kwasu foliowego jest w nim aż 1,2 razy mniejsza niż w brokule sprzed 40 lat. W fasoli też – badania pokazują, że obecna fasola ma o wiele mniej kwasu foliowego niż kiedyś. Jakość jedzenia mocno się zmieniła. 

A.C.: Gleba jest mocno zanieczyszczona. Mamy dostęp do ekologicznych owoców, warzyw, które są „czyste”, musimy sobie jakoś radzić, nasz organizm potrzebuje składników odżywczych. On woła cały czas, bez tego brakuje nam energii, woła o witaminy i minerały – prawie jak w bajce „Było sobie życie”. Opowiedz proszę, to jest ten moment, cóż tu mamy w środku? To jest coś niesamowitego, a ja jestem bardzo wymagająca, jeśli chodzi o składy. 

N.N.: Ja też. W nikalab mamy trzy produkty – trzy Bazy dopasowane pod kątem wieku i etapu życia kobiety. 

A.C.: Bazy są tylko dla kobiet?

N.N.: Bazy są dla kobiet, potem możemy o tym jeszcze porozmawiać, żeby nie było dyskryminacji – mamy też w planach Bazy dla dzieci i mężczyzn. Ale to, co na ten moment mamy w ofercie, to są te Bazy dla kobiet dopasowane do poszczególnych etapów ich życia. 

A.C.: Ty masz Bazę do 49. roku życia, ja mam powyżej 49. roku życia i zaraz się wytłumaczę, dlaczego przez zimę używam tego „powyżej”. 

N.N.: Tak, Ty masz 50+, a trzeci produkt jest Bazą dedykowaną dla kobiet w ciąży. Pięć zawartych składników w Bazie 18-49 to: kwasy Omega-3 (DHA i EPA), witamina D3 w formie cholekalcyferolu, aktywny kwas foliowy (folian), cholina oraz witamina B12. To jest te pięć składników, o których mówią badania i których niedobory pojawiają się u dużego procenta zdrowej populacji. Przykładowo: 80% ludzi cierpi na niedobór Omega-3, nie przyswaja tej rekomendowanej dawki. 

A.C.: Zatrzymajmy się na moment przy kwasach Omega-3, bo jest o to wiele pytań, a też nadal mało o tym temacie wiemy. Omega-3 Omedze-3 nierówne, a szczególnie, jeśli chodzi o kwestię zanieczyszczenia. To jest coś, na co my nie zwracamy uwagi, ale też nie mamy wiedzy na ten temat i często też nie ma podanej takiej informacji, np. o wskaźniku TOTOX, który oznacza zanieczyszczenie kwasów Omega-3. Mamy Omega-3 pochodzące z ryb, jednak w dzisiejszych czasach ryby są coraz częściej zanieczyszczone, a mamy też Omega-3 pochodzące z alg – i boom! Ryby mają w sobie Omega-3, bo jedzą algi. 

N.N.: Podstawą jest również to, że kwasów Omega-3 nie jesteśmy w stanie dostarczać z jedzeniem. Nasz organizm też nie wytwarza samodzielnie tych składników, dlatego muszą być one dostarczane z zewnątrz. Tak jak wspomniałaś, cały rynek jest zbudowany na oleju z ryby zawierającym Omega-3, a jedyny powód jest taki, że ta forma jest tańsza. Nasza wersja to kwasy Omega-3 z alg, ponieważ to algi są ich pierwszym źródłem, wytwarzają je, a ryby je tylko spożywają. Niestety, w ostatnich czasach pojawia się wiele kontrowersji wokół ryb, a głównie w kwestii zanieczyszczenia metalami ciężkimi, toksynami. Ale nie tylko, też w kwestii etyki w hodowli ryb, która obciąża środowisko. Algi natomiast, szybko się regenerują, produkują tlen dla planety, zatem skoro jest to pierwsze źródło – uważam, że warto z niego korzystać.

A.C.: Oczywiście każdy ma swój wolny wybór i jeśli chciałby zdecydować się na te Omega-3 pozyskiwane z ryb, to apeluję o chociażby sprawdzenie tego wskaźnika totox, będziemy wtedy bezpieczniejsi. Im niższy ten wskaźnik, tym jest lepiej, bezpieczniej. 

N.N.: Europejski Urząd zajmujący się bezpieczeństwem tego typu produktów określił, że wskaźnik totox dla kwasów Omega-3 może wynosić maksymalnie 25. W nikalab ten wskaźnik totox wynosi 3. 

A.C.: Najczystszy na rynku.

N.N.: Najczystszy mi znany. Im mniejszy totox, tym lepiej. Druga rzecz, to fakt, że istnieją oficjalne dane, które pokazują, że co piąty suplement zawierający olej z ryby jest popsuty. Stoi na półkach, jest sprzedawany, a nie nadaje się do spożycia. 

A.C.: To samo dzieje się niestety z olejem lnianym. To też źródło Omega-3, roślinne, wspaniały tłuszcz, ale jakże niestały. Najlepiej jest go spożyć w trzy tygodnie po otwarciu, a to bywa trudne. Trzeba by było samemu sobie wytłoczyć lub poprosić o to osobę, która się tym zajmuje i pilnować tych trzech tygodni od daty wytłoczenia. 

Cholina – poprosimy Panią Doktor o dwa słowa, bo o niej też niewiele wiemy! 

N.N.: Cholina to składnik, o którym mało się mówi. Mam nadzieję, że zaczniemy częściej i więcej o niej rozmawiać, to jest witamina z grupy B – B4. Cholina jest bardzo ważnym składnikiem, ponieważ znajduje się w naszych komórkach. Jest ważna na każdym etapie życia, uczestniczy w syntezie DNA razem z kwasem foliowym i witaminą B12, ale również daje wsparcie w funkcjonowaniu naszej wątroby. Wspiera funkcje poznawcze, działanie naszego mózgu, chroni nasze serce, obniża ryzyko występowania zawałów serca i udarów mózgu. Zazwyczaj mamy szansę na dostarczenie choliny wraz z produktami pochodzenia odzwierzęcego (wątróbka, ryby), ale badania pokazują, że u osób, które spożywają mięso, nadal występują niedobory tego składnika. Badania pokazują, że nawet 90% zdrowej populacji cierpi na niedobór choliny, dlatego też znalazła się ona w naszym słoiczku. 

A.C.: Bardzo dużo osób decyduje się teraz na odstawienie mięsa. I tutaj pojawia się problem w kwestii choliny, ale też witaminy B12. Ja podawałam B12 synowi, ponieważ wiem, jak ważna jest ta witamina nawet w kontekście naszego poziomu energii. Witaminy z grupy B to z kolei działanie naszego układu nerwowego, więc jest to bardzo ważne. 

N.N.: Tak jest. Kolejnym elementem jest witamina B12, która została dodana do naszej Bazy. I to nie tylko w kontekście wegan, ale sama należę do grupy osób, która stara się ograniczać spożywanie mięsa, a ta grupa ciągle rośnie. Istnieją też zalecenia WHO dotyczące ograniczania ilości czerwonego mięsa. Witamina B12 to składnik, którego niedobory bardzo ciężko odkryć. Potrzeba dwa do pięciu lat, aby pierwsze objawy zaczęły się pojawiać. Wtedy może być już za późno, możemy zbliżać się do zachorowania na anemię megaloblastyczną. Dlatego bardzo trzeba uważać i tez regularnie, raz na rok badać i sprawdzać jej poziom w organizmie. 

A.C.: Zatrzymałabym się jeszcze przy kwasie foliowym, znajdującym się zarówno w Bazie do 50. roku życia, jak i po. No i oczywiście w Bazie dla kobiet w ciąży, dlatego że my często nie zdajemy sobie sprawy i kwas foliowy wiążemy ze stanem błogosławionym. To wtedy jest dla nas naturalne, że w trakcie ciąży się nim suplementujemy. Ale przecież jest to ważny kwas również dla każdego człowieka. 

N.N.: Widzisz, już trzeci składnik naszej Bazy to witamina z grupy B. Inna nazwa kwasu foliowego to witamina B9. Bardzo ważna witamina, która często jest powiązana z ciążą. I oczywiście, ten czas jest ekstremalnie ważny, kiedy kształtuje się nowe życie, ale witamina B9 jest ważna na każdym etapie życia, nie tylko u kobiet – również u dzieci i u mężczyzn. Kwas foliowy to składnik, którego my nie jesteśmy w stanie samodzielnie wytwarzać. Musimy go dostać od zewnątrz. Zazwyczaj w kapsułkach z kwasem foliowym, ta witamina występuje w formie zwykłej, syntetycznej. Formy kwasy foliowego rozróżniamy na syntetyczną i naturalną (folian). Ta druga forma, bardziej pożądana, znajduje się w warzywach liściastych: w jarmużu, szpinaku, brokułach. Ze względu na wspomniany spadek jakości warzyw pojawiają się niedobory i warto suplementować tę naturalną formę kwasu foliowego, czyli folian. W produktach nikalab zamknęliśmy najlepszą formę tego składnika, folian IV generacji – quatrefolic. Dlaczego jest najlepsza? Ponieważ badania pokazują, że nawet 40-60% ludzi posiada mutację genetyczną, która uniemożliwia przyswajanie syntetycznej formy kwasu foliowego. Ta syntetyczna forma musi przejść przez kilka reakcji w ciele i jeśli mamy mutację genetyczną, brakuje odpowiedniego enzymu, wówczas zwykły kwas foliowy nie ma, jak się aktywować. Dlatego zawsze uczulam, aby wszyscy, którzy przyjmują ten składnik, zwracali uwagę na formę, czy jest to na pewno folian. On jest wtedy już przygotowany do przyswajania, jest to jego aktywna forma niesprawiająca problemów z wchłanianiem nawet przy mutacji genetycznej. 

A.C.: Nina, a co, jeżeli po drugiej stronie są panowie i ich panie mają takie opakowanie, a oni podbierają z tego słoiczka kapsułki swoim paniom, to co wtedy? 

N.N.: Długo pracowaliśmy nad produktami dla kobiet. Zajęło nam to dwa lata ciągłej pracy i rozwoju. W planach jest również Baza dla mężczyzn, pracujemy nad tym od półtora roku, także panowie będą mieli swój produkt! Ale też, nie ukrywam, że mamy bazę stałych klientów, którzy świadomie zdecydowali się na subskrypcję Bazy dla kobiet w oczekiwaniu na Bazę dla mężczyzn. Docenili jakość, docenili wartość, zdecydowali, że na ten moment to wystarczy. Ale za chwilę, mam nadzieję, już ruszymy z nowym produktem. To też nie jest tak, że Baza dla mężczyzn będzie się diametralnie różnić składem od Bazy dla kobiet. Będzie mała różnicę, ale mężczyźni też potrzebują kwasów Omega-3, potrzebują choliny, witamin B12 i D, dlatego produkt dla panów będzie podobny, ale jednak dopasowany do męskich potrzeb. 

A.C.: Ja tutaj trzymam Bazę, w przypadku której otrzymałam od Ciebie błogosławieństwo – poradziłam się Ciebie jako lekarza, bo czułam, że na ten okres zimowy powinnam wskoczyć na tę wyższą Bazę, czyli 50+. Ja nie mam już 18 lat, w tym roku kończę 44 lata, więc jestem już blisko, ale poczułam, że w okresie jesieni i zimy potrzebuję więcej witamin. W tej Bazie 50+ mamy koenzym Q10, witaminy E i A, czyli witaminy płciowe. 

N.N.: Tak, ta Baza została wzbogacona zgodnie z badaniami ukazującymi, że przykładowo: po 50. roku życia produkcja koenzymu Q10 spada, dlatego jest dodana. W tym produkcie znalazły się również przeciwutleniacze, witamina A i E oraz witamina K2. Witamina K2 bardzo wspiera witaminę D, wspomaga transport wapnia wprost do kości. 

A.C.: Tym bardziej, że jest to też czas trudniejszy dla kobiety, okres okołomenopauzalny, wtedy tych składników potrzeba nam więcej. Nina, ale też mam swoje odczucia, bo stosuję Bazę już od kilku miesięcy, już nie muszę jeździć z całą „baterią”: osobno B12, osobno D, osobno Omega-3 i to jest bardzo wygodne. Ale chciałam usłyszeć to od Ciebie, bo jesteście już jakiś czas na rynku: jakie są opinie osób, które stosują tę Bazę na co dzień? 

N.N.: Wiadomo, każdy jest inny, jest to kwestia mocno indywidualna. Niektóre klientki mówią, że odczuwają pierwsze zmiany już po kilku tygodniach. Ale są również osoby, które potrzebują więcej czasu, by osiągnąć tę równowagę. Czasami są to dwa, trzy, czasami sześć miesięcy, bo każdy organizm potrzebuje innego okresu, by wyrównać wszystkie niedobory. To, co jest ważne, to to, że nasza Baza i jej składniki działają na poziomie komórkowym od razu. Zatem działanie na poziomie komórkowym zaczyna się od pierwszej kapsułki, a odczucia wśród użytkowniczek pojawiają się w różnym czasie. Wiele osób pisze do nas o tych najważniejszych aspektach jak: poprawa nastroju, więcej energii, lepszy sen, nie tylko w kwestii szybszego zasypiania czy ciągłości tego snu, ale jest on bardziej odżywczy, sprawia, że mamy więcej sił, a to jest bardzo ważne. No i cera, nie ma co się oszukiwać, my kobiety lubimy wyglądać dobrze i właśnie za sprawą Omega-3 skóra zaczyna wyglądać promiennie. Przez to, że obecność witaminy D wspomaga pracę tarczycy, często spotykamy się z opiniami, że poprawa widoczna jest także w stanie włosów i paznokci. Na dodatek opowiem jeszcze o tym, co mnie najbardziej cieszy: że klienci doceniają tę jakość i edukację, nie tylko to, że jest to suplement, ale to, że staramy się edukować. Ten suplement, który zbudowaliśmy jest tylko jedną częścią, jednym puzzlem układanki, a na swoich profilach stawiamy na edukację o śnie, o ruchu, o relacjach, emocjach, diecie… Suplement jest u nas tylko uzupełnieniem tej układanki, o którą każdy świadomie musi zadbać. 

A.C.: Szkoda, że nie mamy jeszcze takiego rozwoju techniki, żebyście to poczuli, bo nie bez powodu leżą tu pomarańcze, w środku słoiczka jest…

N.N.: W środku jest wkładka nasączona naturalnym olejem pomarańczowym lub cytrynowym. Zrobiliśmy to, ponieważ jest to taki mały smaczek, a ma duże znaczenie. Aromaterapia ma tutaj swoje zastosowanie, ja czasami po prostu otwieram słoiczek, by powąchać i od razu mam jakiś lepszy humor. Na co dzień wspomaga to też przełykanie tabletek, wkładka niweluje ten witaminowy posmak, który zazwyczaj pojawia się po przyjęciu suplementów. Celowo, do Bazy dla kobiet w ciąży dodałyśmy zapach cytrynowy, ponieważ niweluje on mdłości. 

A.C.: Myślę sobie, że zawód lekarza to w obecnych czasach bardzo trudny zawód, prawda? 

N.N.: Nie tylko w obecnych. Najtrudniejszy i najpiękniejszy, tak bym go opisała. Najtrudniejszy nie tylko dlatego, że wymaga sześciu lat studiów, roku stażu podyplomowego, potem minimum czterech lat specjalizacji, ale to też duża odpowiedzialność. Odpowiedzialność nie tylko za ludzi, ale też za samego siebie – musisz być zdrowy i fizycznie, i psychicznie, aby dawać ludziom wsparcie. Pamiętam czasy w Macedonii, kiedy byłam mała, od zawsze chciałam być lekarzem. To nie było tylko marzenie, patrzyłam na swoją rodzinę, przyjaciół i zawsze pojawiała się jakaś choroba – poważna bądź mniej – zawsze wiązało się to z wieloma pytaniami, wątpliwościami, dużym stresem i samo chodzenie do lekarza czy szpitala generowało wzrost tego stresu. Od dziecka chciałam być lekarzem empatycznym, ale też takim, który nie pozwoli pacjentowi opuścić gabinetu bez odpowiedzi na pytania, z którymi się zgłosił. Nawet teraz, kiedy jestem dorosła i prowadzę konsultację, nie pozwalam na wypuszczenie pacjenta z pytaniami w głowie. Czasami medycyna nie ma odpowiedzi na wszystko, nie oferuje wszystkich rozwiązań, dlatego też jestem fanką holistycznego podejścia. Łączenie medycyny konwencjonalnej z niekonwencjonalną rozszerza zakres narzędzi i metod, daje odpowiedzi tam, gdzie zwykła medycyna nie daje rady. Dzięki temu możemy nie tylko wydłużyć życie pacjenta, ale też zadbać o komfort tego życia. Jeśli puścisz pacjenta do domu i ma on jeszcze większy mętlik w głowie niż zanim do Ciebie przyszedł – to jest najgorsze. 

A.C.: I odbierzesz mu nadzieję. 

N.N.: Dokładnie. Nie możemy zabierać pacjentowi nadziei. 

A.C.: Nina, a za co lubisz nas, Polaków i w ogóle – za co lubisz Polskę? Dzisiaj powiedziałaś mi, że w Macedonii jest piętnaście stopni, a tu u nas…

N.N.: Kiedy tylko się przeprowadziłam, bardzo bałam się o to, jak przeżyję tak zimny klimat. Swoją pierwszą czapkę zimową kupiłam tutaj, w Polsce. Ostatnio natomiast, sama się na tym złapałam w rozmowie, że przestałam narzekać na polską pogodę. Chyba się przyzwyczaiłam, jestem tu już tak długo i chyba nawet podoba mi się to, jak zmienne są w Polsce pory roku. Jest zima, której nigdy nie doświadczyłam tak mocno jak tutaj, a nawet słyszałam, że przez ostatnie dziesięć lat te zimy w Polsce nie są tak mroźne jak kiedyś. Lubię ten balans, który ma Polska. Nawet Warszawa – nie jest ani za duża, ani za mała. Jestem zachwycona liczbą różnych parków, każdy jest piękny, a ja nie mogę się zdecydować, bo co weekend chcę chodzić do innego. Dużo galerii! Ten balans, ale też przede wszystkim ten kontrast – jest morze, są góry, dużo jezior. Co najważniejsze: ludzie. Poznałam tu mnóstwo wspaniałych osób, nie tylko zawodowo, ale też prywatnie mocno mnie wspierają. Jest dużo rzeczy, które w Polsce lubię i czuję już, jakby to był mój kraj. Czasami, gdy wyjadę do Macedonii i wracam, to czuję, że wracam do domu. 

A.C.: My też Cię bardzo wspieramy, cały zespół Naturalnie i bardzo dziękujemy za to, co robicie, bo oprócz tego, co jest w środku słoiczka, to jeszcze bardzo wspieracie planetę. Żółte koperty, w których wysyłacie swoje produkty, mogą zostać wrzucone do domowego kompostownika. A ja wrzucam je tam dopiero, gdy są naprawdę zniszczone, bo dopóki „działają”, noszę w nich różne rzeczy. 

N.N.: Prywatnie staram się żyć w taki sposób, że nie oddzielam naszego zdrowia od planety. Bo planeta daje nam swoje zasoby i jeśli nie zadbamy o nią to ona nie będzie w stanie przekazywać nam swoich darów. Przy tworzeniu nikalab to było duże wyzwanie, nie ukrywam, póki co mało jest oczywistych rozwiązań na ekologiczne opakowania. To jest pierwsze opakowanie, które sprostało naszym oczekiwaniom. Dla mnie ważnym aspektem również było to, żeby nadawało się ono do przechowywania produktów farmaceutycznych. Nasz słoiczek został wykonany z trzciny cukrowej. Jest duża różnica między „biodegradowalny” a „kompostowalny” i ten słoiczek nadaje się do utylizacji w kompostowniku, razem z etykietą oraz klejem. Nie chcieliśmy produkować nadwyżki opakowań, dlatego bazujemy na dwóch. Koperta stworzona jest z kukurydzy, zatem również nadaje się ona do odpadów bio. Staraliśmy się bardzo o takie rozwiązanie, ponieważ rynek przepełniony jest plastikiem i szkłem. Szkło też nie jest ekologiczne, ponieważ tylko 20% szkła trafia do recyklingu. Cieszę się, że poszliśmy w takie rozwiązanie, mam nadzieję, że będziemy tym inspirować inne firmy do lepszego dbania o naszą planetę. 

A.C.: Nawet wczoraj parkując samochód nie mogłam znaleźć miejsca i pomyślałam o Tobie. Nina sprzedała swój samochód, żeby robić więcej kroków i robi ich po kilkanaście tysięcy dziennie. I pomyślałam wtedy, że mogłam zostawić ten samochód, nie szukać wymówek i po prostu się przejść! A przecież nie ma zdrowia bez ruchu. 

N.N.: To, co mówisz jest bardzo ważne. My jesteśmy nauczeni, że chodzimy do lekarza raz na rok. I to bardzo dobrze, że wykonujemy badania określane jako profilaktyczne. Ale profilaktyka jest na co dzień. Te małe kroki każdego dnia powodują duże zmiany. Jeśli włączamy ruch, staramy się dobrze odżywiać to też nie powinniśmy przesadzać – kiedy zrobimy jakiś wyjątek to to też jest okej. Starajmy się dobrze spać, znajdźmy swój sposób na zarządzanie stresem. Dodatkowo ta mądra suplementacja i mamy wszystkie elementy składające się na codzienne działania profilaktyczne. 

Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.